Jaguar X-TYPE

Moja przygoda z Jaguarami miała swój początek w 2015 roku. To właśnie wtedy spełniłem swoje marzenie, stałem się posiadaczem Jaguara X-type wersji z automatyczną przekładnia. Auto wyglądało jak ideał. Okazało się jednak, że piękny stan wizualny przykrywał wiele wad mechanicznych. Do dziś wymieniłem i naprawiłem już prawie wszystko. Uszkodzony został silnik, napęd 4×4, sterownik silnika, większość zawieszenia, katalizatory, sondy… Jestem w trakcie DRUGIEGO remontu silnika. Jednak jednego nie mogę mu powiedzieć, nigdy nie pojawiła się rdza. Pamiętam, jak w pięknym platynowym kolorze mienił się jego idealny lakier, gdy po raz 3 w tym miesiącu czekał na lawetę.

Kupując Jaga przejrzałem mnóstwo egzemplarzy. Wybrałem najdroższy, który był dostępny na znanym portalu aukcyjnym. Kierowałem się myślą: “Jeśli wydam więcej przy zakupie to zaoszczędzę na serwisie”. Tutaj po raz kolejny zderzyłem się z rzeczywistością. Podejrzewam, że te, które odrzucałem ze względu na rysy, rdzę odwdzięczyły by się bezawaryjną jazdą (chociaż przez pierwszy miesiąc). Być może to kwestia przeklętego egzemplarza, w którym jak się coś zrobi to po jakimś czasie znów psuje się to samo. Awariom i serwisom nie było końca. Jednak nie poddałem się i auto mam do dzisiaj. Przyjechałem wiele tysięcy kilometrów, dzielnie wierząc że to nasza ostatnia awaria.